Sukuru
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Bunkier Edwarda

2 posters

Go down

Bunkier Edwarda Empty Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Nie Gru 09, 2012 5:16 pm

Mały domek z wysokimi pojedynczymi oknami, które od dawna nie były myte an tym bardziej otwierane. Wokół domu rozpościera się skromny zaniedbany ogródek. Wybrukowana ścieżka prowadzi w linii prostej od zardzewiałej furtki, aż do ciemnoczerwonych drzwi, posiadających długą i oczywiście brudną szybę w swoim wnętrzu. W środku mieszkania od dawna panuje bałagan i dominuje zapach potu i stęchlizny. Edwardowi to nie przeszkadza. Mała kuchnia mieści w sobie kuchenkę gazową, parę szpargałów, szafek i stolik. Salon jest nieco większy ale nie zawiera niczego nadzwyczajnego. Sofa, szafa, dywan, jakieś kartony w kątach. Zwykły dom, jednakże wyglądający jakby od dawna potrzebował generalnego remontu i sprzątania.

~~~

Wpadł do domu po dłuższej nieobecności. Rozłożył swoje zwłoki na łóżku i chciał już zasnąć znużony po całym dniu nic nie robienia. Nie spodziewał się niczego szczególnego dzisiejszego dnia. Wszelkie niespodzianki spadły na niego już wcześniej. Chciał odpocząć i mieć święty spokój. Zbijać bąki w i tak niechlujnym mieszkaniu. Gości nie przyjmował zbyt wielu. Szczerze mówiąc trafią się ktoś raz na pół roku ale zawsze jego wizyta kończyła się wywaleniem na kopach. Ed przykrył twarz gazetą i buciorami szurał o oparcie łóżka. Mendy nie chciały zejść. Będzie musiał spać razem z nimi. Cóż właściwie nie miał innego towarzysza.
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sányi Székely Nie Gru 09, 2012 7:30 pm

Sányi miał w zwyczaju codziennie wybierać się na kilku godzinne spacerki po mieście, dla zdrowia. Nie ma żadnej wyznaczonej trasy, idzie gdzie go nogi poniosą, czasem odwiedza znajomych, gdy znajduję się w pobliżu ich domów. Tak też było tym razem. Sányi co prawda nie mógł nazwać Edwarda znajomym, łączyły ich jedynie stosunki biznesowe, ale na smutki dobry i jakiś random. Zwłaszcza, że Székely czuł między nimi więź i żywił nadzieję, że Edward będzie w stanie zrozumieć jego smutki.
Domek nie wyglądał zbyt zachęcająco, ale nie odstraszyło go to, jego własna siedziba nie prezentowała się dużo lepiej. Wszedł, a właściwie wtargnął, do pomieszczenia - nie był przyzwyczajony by pukać, poza tym drzwi były otwarte. Pierwsze, co go uderzyło po przekroczeniu progu, był odór pomieszczenia. Zanim cokolwiek powiedział czy nawet zauważył właściciela domostwa ruszył do najbliższego okna i zaczął się z nim siłować. Trochę się pomęczył aż w końcu udało mu się otworzyć okno odwrócił się do niego tyłem i oparł o parapet, by znajdować się jak najbliżej źródła świeżego powietrza.
- Szia, Edward. Smutno mi. - Pomachał do postaci na łóżku ręką. - Trochę syf, mógłbyś posprzątać skoro gości przyjmujesz.
Sányi Székely
Sányi Székely

Liczba postów : 7
Join date : 04/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Nie Gru 09, 2012 9:30 pm

Spał sobie grzecznie przez 10 minut. Przez 10 minut zapomniał że żyje. Śnił o jakiejś grubej, latającej kobiecie co go chciała zgwałcić. Zbyt wiele czasu spędził na arenie. Teraz wszystko co miał pod ręką kojarzyło mu się tylko z walką. Stojący kubek na stole zrzucił ręką, rozkopał łóżko i obudził się niemalże czując jak babsko dotyka jego stopy. Fuuj. Jednak to nie było ważne. Coś działo się w jego domu. Zalęgła się baba i przyszła go porwać. Zerwał się z łoża i chwycił potłuczony kubek. Za wszelką cenę chciał ochronić się przed gwałtem. Zdziwił się jednak gdy, ukazała mu się postać wysokiego faceta. Co jest? Nie rzucił w niego swoją bronią, bo zamurowało go na początku. Kto pozwolił otwierać jego okna. Przecież tam miały wyhodować się nowe pokolenia pokemonów. No nie.
- Co chomik Ci zdechł? - rzucił bez emocji. Wyrzucił kubek z ręki i przybliżył się do okna - Kto Ci pozwolił otwierać moje okno? Jak żeś tu wlazł? Dlaczego nie jesteś grubą gołą babą?
Zbliżył się do tamtego i doznał olśnienia. Przecież to Sányi. Nie spodziewał się go tu zupełnie. Teraz trochę się uspokoił ale nadal nie do końca wiedział czy się obudził. Zaczął po chwili oddalać się i spróbować znów zasnąć. Przecież jego tutaj nie ma.
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sányi Székely Nie Gru 09, 2012 11:38 pm

Westchnął ciężko, wręcz dramatycznie, jakby odgrywał postać z Szekspirowskiego dramatu. Chomik, też coś. Czy on wyglądał na posiadacza chomika? Gdyby miał sobie sprawić zwierzątko domowe to przyprowadziłby wilka ze skażonej strefy. Co to w ogóle jest chomik? Jakiś szczur?
- Nie szarżuj tak, złotko, bo ci jęzor utną - wyszeptał ostrzeżenie i by uzyskać lepszy efekt zmrużył oczy. Zaczął się przybliżać do Edwarda, najpierw powoli krok za krokiem. Nie chciał by miejsce przeznaczenia - łóżko - wyszło zbyt wcześnie na jaw. Lawrence miał przewagę kilku kroków łatwo mógł go ubiec, gdyby w porę się zorientował! Idąc do łóżka poklepał Edwarda po ramieniu jak gdyby wcześniej wypowiedziana przez niego groźba odcięcia języka została już zatwierdzona i miała się wkrótce spełnić. Szybko wyminął swojego gospodarza i jednym susem wskoczył na łóżko. Kolejne dramatyczne westchnięcie - w końcu jego życie jest takie smutne, a łóżko wcale nie aż tak wygodne na jakie wyglądało. Powiercił się trochę zanim znalazł dogodną pozycję, położył dłonie pod głowę i tępo patrząc w sufit powiedział:
- Nie ma miłości na tym świecie.
Sányi Székely
Sányi Székely

Liczba postów : 7
Join date : 04/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Pon Gru 10, 2012 10:45 pm

Poczuł się bardzo zniesmaczony tym, że ktoś właśnie zburzył mu jego dzień. Zimno wpadało oknem. Wiatr przynosił zapachy śniegu i ulicy, oraz niepożądane odgłosy, które coraz większym echem dobijały się do uszu Eda. To chyba był ten dzień, kiedy biegnąca mysz po podłodze mogłaby imitować mały Armageddon. To samo tyczyło się gościa. Narobił zamętu i skołował Eda. Nie pozwolił się wyspać i jeszcze grozi.
- To łóżko jest za małe na nas dwóch - odezwał się niechętnie - Idź na podłogę.
Potraktował gościa niczym kundla. Nie przeją się tym iż dalej leżał na łóżku, wpakował się obok niego twarzą do dołu. Po chwili wyciągną rękę i zaczął spychać Sányiego. Niestety facet był za ciężki i Ed nie przykładał się do tego za bardzo. Wreszcie jego ręka zaczęła pulsacyjnie ściskać bok gościa. Więcej nic czynić mu się nie chciało. W takiej pozycji też niemalże zasnął. Oślinił się i mamrotał coś do poduszki. Przez chwilę stracił kontakt z rzeczywistością. Obudził się nabierając gwałtownie powietrza.
- Dlaczego jeszcze tu jesteś? - rzekł starając się otrzeć ślinę z twarzy - Wolałbym tą gołą babę. Niż Ciebie.
Usiadł na brzegu łóżka i niezgrabnie ściągnął buty. Przykry zapach spotęgował się. Czasem tylko wiatr płynący z okna rozwiewał go raz na prawo raz na lewo raz prosto w nos Sányiego. Edward miał nadzieję, że to dostatecznie szybko wywabi z jego mieszkania nieproszonego gościa. Pomachał jeszcze skarpetą nad jego twarzą.
- Poddajesz się?
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sányi Székely Pon Gru 10, 2012 11:49 pm

Edward się czuje zniesmaczony? A co ma taki Sányi powiedzieć? Przyszedł, z dobrą wolą, swojego pracownika odwiedzić w jego środowisku naturalnym i co zastał? Już nie wspominając jak go ten pracownik traktuje. Powinien się mieć na baczności, bo jak trafi w zły humor to może się to źle skończyć. A zły humor u Sányiego lubi pojawiać się znienacka. A wiecie, złe humoru lubię używać noży, które wiszą u paska Székelyego i są dużo brutalniejsze niż on sam. Na szczęście na razie wam to nie grozi, bo rozbawiły Sándora nieudane próby zepchnięcia go na podłogę.
- Nie ma w tobie za grosz delikatności. Nie dziwię się, że nie masz żadnych znajomych. Na miejscu ludzi też bym nie chciał - powiedział bardziej do siebie niż do Edwarda nadal wytrwale patrząc w sufit. Coś było w tym suficie, co go hipnotyzowało, uspokajało, usypiało. Do czasu, aż przed jego twarzą pojawiła się skarpeta. - Kurwa - odpowiedział na pytanie o poddanie i podkreślił je kopniakiem pod żebra. Żeby Edward dobrze zrozumiał.
Sányi Székely
Sányi Székely

Liczba postów : 7
Join date : 04/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Wto Gru 11, 2012 12:29 am

No to go zabolało. Ed poczuł jak wraca mu się obiad. Gruchnął o deski na podłodze i złapał w locie lampę stojącą obok łóżka, która dotarłszy do podłoża, roztłukła się obok niego.
- Jajco kurwa - Próbował się podnieść i zamamrotał sobie pod nosem. Podparł się o łóżko i z trudem wstał. Niedawno przecież jeszcze leczył się z połamanych żeber. Znów usiadł na brzegu i gładził klatę.
- Chory jesteś. Idź się leczyć - rzekł z wyrzutem. Rzucił wzrokiem raz na lampę raz na Sányiego. Zastanawiał się co wymagało pilniejszego sprzątnięcia. Może właśnie Ta lampa mogła być niezłym narzędziem zbrodni. W tej również chwili doznał olśnienia. Skoro Sányi tu jest, może ma dla niego coś ciekawego. Że też tak późno się spostrzegł, że zaczął rozmowę od dupy strony. Nie czekając dłużej przybrał nieco skrzywiony uśmiech. Prawie że rozpostarł dłonie by przywitać gościa.
- Co się szanowny gościu do mnie sprowadza - zaczął z wymuszoną grzecznością - Może herbatki się napijesz, czy kawki?
Zgrzytał zębami, ale nie przestawał się uśmiechać. Z wolna zbierał odłamki lampy wrzucał je do kartonu służącego za śmietnik.
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sányi Székely Sro Gru 12, 2012 5:15 pm

Z uwagą obserwował ostatni lot lampy kamikaze. Trochę mu nawet było szkoda, że nosiciel światła zakończył swój żywot, nie był wcale taki brzydki i całkiem czysty w porównaniu do reszty przedmiotów w tym domu. Poświęcenie lampy nie poszło jednak na marne, zamierzony cel został osiągnięty. Edward zaczął porządnie się zachowywać. W miarę porządnie. Wystarczająco porządnie, by Sányi nie zawracał sobie tym głowy.
- Jakiś się uroczy od razu zrobiłeś - skomentował nagłą zmianę w zachowaniu z nieukrywaną ironią i zadowoleniem słyszalnym w głosie. Wcześniejszą wypowiedź, która podważała jego stan zdrowia zignorował. Głupie gadanie bez sensu, nie ma co tracić czasu na takie dyrdymały.
- Cokolwiek czystego, może fajki? - Podniósł się i usiadł z podkulonymi nogami tak, by być na przeciwko Lawrence'a. Skoro mają zacząć rozmawiać o interesach to trzeba przyjąć odpowiednią pozycję. I w ten sposób łatwiej mu będzie wymierzyć kopnięcie, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Nie czekając, aż Edward faktycznie przyniesie mu te papierosy czy cokolwiek innego, rozpoczął od przedstawienia swojej propozycji. - Masz ochotę przejść się na małe polowanko może? Ostatnio dużo się tego gówna namnożyło. - Miał na myśli bestie, tylko nie wiedział jeszcze jakie - Bestie czy bestie. Przyszedł tutaj tylko i wyłącznie z przypadku i niczego nie planował, ale skoro już jest okazja to można skorzystać. A dawno na nic nie polował i coraz więcej tego ścierwa kręciło się na jego terenie. Czas na małą czystkę. - Oczywiście wszystko ingyen. - Dodał uśmiechając się szeroko. Taki rodzaj pracy to nie praca - czysta przyjemność. A za przyjemność się nie płaci. Dlatego też nie widział potrzeby, by proponować jakąkolwiek zapłatę. No i nie zapominajmy, że w zamian Edward będzie mógł przebywać z jego osobą.
To dopiero jest zapłata.


Ostatnio zmieniony przez Sányi Székely dnia Sro Gru 12, 2012 5:20 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : bo nie lubię jak mi pojedyncze słowa zostają w linijce :C)
Sányi Székely
Sányi Székely

Liczba postów : 7
Join date : 04/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Sro Gru 12, 2012 9:33 pm

Posprzątał resztę lampy. Szczerze mówiąc lubił ją. Przetarł ręce o kołdrę by oczyścić je z kurzu. Miał gdzieś higienę i to czy spał w chlewie, czy nie.
- A co ty myślałeś, że ja nie potrafię - odgarną teatralnie grzywkę. Wstał wreszcie i zaczął grzebać po kieszeniach. Tak, szukał tych wiecznie gubiących mi się fajek. Zajrzał pod poduszki, za szafę, do kartonu ze zbitą lampą. Znalazł je dopiero w szufladzie. Właściwie nie wyglądały specjalnie źle. Lekko zgniecione pudełko było jeszcze w miarę nadające się do dalszej eksploatacji. Otworzył je i zauważył tylko trzy fajki. Da się przeżyć. Wetknął Sányiemu pudełko prawie że w nos i tym samym chciał go poczęstować. Sam chwycił w zęby drugiego i postanowił wreszcie, że zamknie okno.
- Kontynuuj, kontynuuj - zaciekawił się w czasie szamotaniny z oknem. Nie umiał go nawet zamknąć. Trzymał niezapalony fajek w ustach i klął pod nosem.
- Kurwa, kto Ci kazał.
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sányi Székely Pią Gru 14, 2012 10:30 pm

Resztki lampy wylądowały w pudełku. Sányi zastanawiał się czy Edward urządzi jej pogrzeb, wcale by go to nie zdziwiło. Mały grób w ogródku, a za nim wbity krzyż z dwóch patyków przywiązanych do siebie nitką. Ciekawa czy by go podlewał i czekał, aż wyrośnie nowa lampa.
- Potrzebujesz tylko odpowiedniej zachęty. - Na jego twarzy na chwilę zagościł drwiący uśmiech, by za chwilę zostać rozdmuchanym przez paczkę papierosów. Wyciągnął z niej jednego papierosa, a prawie puste pudełko rzucił przed siebie, gdzieś na jedno z wielu kupek śmieci, które znajdowały się w tym domu. Wyciągnął z kieszeni zapalniczkę i zapalił papierosa z niejaką ulgą. Cholerne uzależnienia. Raz zapalisz, potem drugi i już wiesz, że nigdy tego nie skończysz.
- Bierzesz broń i kosisz głowy, a ja z tobą. Wszystko. - Nie był to plan najwyższych lotów, to prawda. Ale niczego więcej nie potrzebowali. Székely jest wysoko postawiony, nie potrzebuje wymówek i misternych planów, by wpaść do czyjegoś domu i roztrzaskać kilka łbów. Poza tym to jakieś cholerne mutanty, nikomu nie jest smutno gdy kilka z nich zniknie, wręcz przeciwnie, wszyscy godni tego miasta mieszkańcy będą mu w duchu dziękować.
W milczeniu obserwował zagania Edwarda z oknem. Otworzenie go było ciężkim zadaniem, zamknięcie z pewnością jeszcze trudniejszym. - Zostaw, niech się jeszcze trochę powietrzy. - Zrzucił popiół na łóżko. Było tak brudno, że nie widział w sensu w fatygowaniu się po popielniczkę, o ile jakaś w ogóle tutaj była.
Sányi Székely
Sányi Székely

Liczba postów : 7
Join date : 04/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Edward Lawrence Wto Gru 25, 2012 7:44 pm

Przepraszam Cię za ten zastój (szykuje tyłek na lanie D': )

- Daruj sobie - odezwał się w przerwie szamotaniny z oknem. Wcale nie zależało mu na pochwałach czy gadki motywującej go do bycia przez chwilę miłym. Nie umiał zachować się stosownie do chwili i taki już postanowił pozostać. To było nawet wygodne. Robił co chciał i jak chciał, olewając wszystkich ludzi i latarnie dookoła. Jeżeli ktoś się przyczepił, to tylko jakiś fan, który chciał zrobić zdjęcie Edowi, co zazwyczaj kończyło się złamanym nosem wścibskiego kolesia.
- Nie musisz mi tego tak tłumaczyć - warknął wpatrując się w przestrzeń za oknem. Dał się na spokój z próbą jego zamknięcia. Przyzwyczaił się do zimna. W dodatku pisane mu było wyjście na zewnątrz. Ulga. Co przed chwilą wydawało mu się śmieszne, teraz wziął na poważnie i rozważał propozycję Sányiego. Odwrócił się w jego stronę i nie skomentował jego zachowania. Postanowił, że zetnie mu głowę później, jak już wszystko się uspokoi - Dobra, zgadzam się. Tylko pod warunkiem, że nie będzie żadnych ograniczeń.
Położył na parapecie peta, którego nawet nie miał okazji, ani chęci zapalić. Teraz był zajęty snuciem scenariuszy polowania. Wszędzie krew, kości i flaki. Mniam...
Edward Lawrence
Edward Lawrence

Liczba postów : 9
Join date : 08/12/2012

Powrót do góry Go down

Bunkier Edwarda Empty Re: Bunkier Edwarda

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach