Sukuru
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zabity dechami zaułek

+3
Jukka Sarasti
Gilbert Blick
Sędzia
7 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Shekhrene Flamme Sro Gru 05, 2012 12:12 am

Kroczyłam ulicą energicznie, tępo wpatrując się w czubki swoich podniszczonych butów. Teraz także przemoczonych. Woda kapiąca z nieba to naprawdę świetna rzecz! Jak ludzie to nazywają... deszcz? Tak, to chyba to, przemknęło mi przez myśl, gdy po raz enty wdeptywałam w kolejną kałużę. Kiedyś nie wiedziałam, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Żyłam w zamknięciu. Do tej pory pamiętam dzień, w którym pierwszy raz ujrzałam słońce przez małe, przybrudzone i potłuczone okienko.
Jakieś hałasy przerwały mi moje rozmyślania. Podniosłam niepewnie wzrok, no bo kto normalny o takiej późnej porze szlaja się po mieście? Było jakieś zamieszanie. Chociaż to chyba za duże słowo. Po prostu jakiś wariat wrzeszczał i potem... zaraz, co? Czy on krzyczał coś o jakichś kropkach? Zmarszczyłam brwi i wiedziona jakąś niezrozumiałą ciekawością, ruszyłam za nim.
Przyjrzałam się dokładniej chłopakowi. Swoją drogą, chyba młodszemu ode mnie, ale w takiej ciemnicy ciężko było cokolwiek dojrzeć. Zdecydowanie wyższy ode mnie. Przez chwilę poczułam się zagrożona. Co, jeśli mnie zobaczy? Upewniłam się, czy moja katana jest na swoim miejscu, co dodało mi trochę otuchy.
Cofnęłam się o krok, gdy zwymiotował. Jeśli to zwykły pijak, nic tu po mnie. Ale o co chodziło z tymi kopkami...?
Ruszyłam pewnie, gdy jakiś dziadek go zaczepił. Jeszcze tego brakowało. Ludzie lubią kłopoty. Zanim ten dziwny chłopak zdążył zareagować, wyszeptałam dziadkowi, by sobie poszedł. Niechętnie, ale posłuchał.
Podeszłam do tego wariata, ominęłam jego wymiociny. Ohyda, żeby aż tak się stoczyć? Leżał na ziemi. Ukucnęłam obok niego, dwoma palcami lewej dłoni opierając się o bruk, by nie stracić równowagi. Zlustrowałam go wzrokiem.
- Więc... - zaczęłam tym charakterystycznym sposobem dla siebie, jakby sycząc. Przymrużyłam oczy. - Szukasz kropek, tak? - spytałam trochę niepewnie, nadal jednak zachowując ten typowy dla mnie spokój. No ale, do cholery, o co chodziło z tymi kropkami?
Shekhrene Flamme
Shekhrene Flamme

Liczba postów : 6
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Ray Rodgers Sro Gru 05, 2012 1:43 pm

Otworzyłem oczy. Przez chwilę właściwie nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Ujrzałem jakąś zabandażowaną dziewczynę. Mówiła niesamowicie dziwnie, nigdy nie słyszałem tak specyficznie brzmiącego dialektu. Ciężko mi było zrozumieć, co mówi.
-Nie jesteś prawdziwa. - stwierdziłem.
Podniosłem się i zmierzyłem dziewczynę wzrokiem.
-Chociaż.. skoro nie istniejesz.. Czarne kropki podawał mi Winters. Białe ponoć w ogóle nie działały, dlatego zrobił takie. Nazywam to czarnymi kropkami, bo po tym zawsze widywałem tylko czerń.
Zmarszczyłem brwi. W sumie nie zauważyłem żadnych anomalii. A więc ta dziewczyna jest prawdziwa.
-Wybacz, nie jestem w stanie stwierdzić... Ale chyba jednak jesteś rzeczywista.
Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, żeby ją wykorzystać. Jej wzrok jednak skutecznie uprzedził mnie, że nie mam do czynienia z byle kim. Jej ruchy też były płynne, mimo jakiejś choroby lub wady, przez którą owinęła się bandażami.
-Jesteś czymś zarażona? Masz może chociaż białe pigułki? Która godzina?
Cofnąłem się pomału.
Dłoń zaczęła mi się trząść. Drugą ręką dotknąłem powoli ramienia dziewczyny.
-Nie jestem chory. - powiedziałem, patrząc na dziewczynę. - Nie mogę być.
Spojrzałem na dłoń. Nie było rany.
Winters nie dawał mi pigułek. Co to czarne kropki? Nie pamiętam, nie pamiętam.
Co było prawdziwe? Co się teraz dzieje?
-Jak się nazywasz?
Ray Rodgers
Ray Rodgers

Liczba postów : 39
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Shekhrene Flamme Sro Gru 05, 2012 8:12 pm

Gdy chłopak się podniósł, również to zrobiłam. Był wyższy ode mnie, ale to nie była dla mnie żadna nowość, bo to samo jest ze znaczną większością innych ludzi.
Nie odzywałam się. Po prostu go obserwowałam. Sama nie lubiłam być obserwowana, a jego wzrok dodatkowo sprawił, że poczułam się trochę nieswojo.Nie rozumiałam, co do mnie mówił, ale przynajmniej miałam już pewność, że nie jest pijakiem, tylko zwykłym szaleńcem. Powinnam się wystraszyć, ale w sumie bawiło mnie to.
Kim był Winters? Nadal nie rozumiałam, o co chodzi z tymi czarnymi kropkami, nie byłam jednak pewna, czy powinnam się dopytywać.
- Nie twoja sprawa - warknęłam, gdy zainteresował się bandażami. Odskoczyłam gwałtownie do tyłu i wyjęłam katanę. Nie miałam zamiaru atakować, ale jeśli gość pozwoliłby sobie na zbyt wiele, miałabym szansę uciąć mu te łapska. - Nie waż się mnie więcej dotykać. - Zmierzyłam go gniewnym spojrzeniem. - I nie mam żadnych pigułek. Nie u mnie szuka się takich rzeczy.
Zaczęło padać. Deszcz kapał gwałtownie, dość szybko mocząc moje włosy i ubranie. Palcami wolnej dłoni pocierałam o siebie, lubiłam to uczucie wilgoci.
Przez chwilę odgłos uderzania kropel o bruk był jedynym słyszalnym. Przyjemny dźwięk.
- Radziłabym ci się tak nie szlajać po ulicy. Przynajmniej nie w takim stanie. Jest tu dużo ludzi, którzy polują na takich jak ty - odrzekłam już nieco spokojniej, zamiast odpowiedzieć na jego ostatnie pytanie. Był mi obcy, czemu miałabym się mu przedstawiać? Nie zwykłam mówić ludziom mojego imienia.
- Mówią na mnie Flamme - powiedziałam w końcu, w pewnym sensie unikając pełnej odpowiedzi na pytanie. - A ty? Kim ty jesteś?
Shekhrene Flamme
Shekhrene Flamme

Liczba postów : 6
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Ray Rodgers Sro Gru 05, 2012 8:40 pm

Deszcz. Uniosłem głowę i spoglądałem w niebo z otwartymi oczyma, na które spadały mi krople. Nie mrugałem. Zignorowałem jej odruch. Jest ostrożna. Zbyt ostrożna. Skryła się pod bezpieczną kopułą, jaką była możliwość zabicia w obronie. Świetnie.
-Odłóż ten mieczyk. Fakt, że możesz mnie zabić, mnie nie wystraszy. Nazywam się Ray.
Zrobiłem krok w jej stronę, cały czas patrząc w górę.
-Całkiem niedawno zauważyłem, że mimo nieprzystosowania jestem tutaj w sumie całkowicie bezpieczny. Ludzie są prości. Nie wiem, czy zdajesz sobie za to sprawę, jak bardzo...
Przeniosłem spojrzenie na nią. Cały czas miałem otwarte oczy. Były przekrwione, zasłonięte wodną błoną. Nie mrugałem.
-Jak bardzo ciekawe może być szaleństwo. Jestem taki szczęśliwy, że i mnie to spotkało. Wątpię, by ktokolwiek o zdrowych zmysłach zaatakował tak niepoczytalną postać jak ja. Cóż, niepoczytalną pozornie. Pierwszy raz doświadczam tak mocnego ataku.
Chwyciłem w dłoń ostrze jej katany. Krew zaczęła spływać po mojej dłoni, mieszając się z lejącym się obficie deszczem.
-Nikt mnie nie zna. Pytasz, kim jestem? Sam nie wiem. Nie jestem na pewno sobą. Mogę być za to tobą. Mogę być... każdym. Rozumiesz, o czym mówię?
Oblizałem i tak mokre już wargi. Puściłem jej miecz.
-Co cię do mnie sprowadziło?
Uśmiechnąłem się szeroko. Mrugnąłem. Wtedy zaczął wylewać się zgromadzony na moich gałkach ocznych deszcz. Wyglądałem, jakbym płakał.
-Wybacz, zazwyczaj się tak nie zachowuję. Masz może ochotę na kawę?

Ray Rodgers
Ray Rodgers

Liczba postów : 39
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Shekhrene Flamme Sro Gru 05, 2012 9:14 pm

- Ray - powtórzyłam miękko. Na tyle miękko, na ile pozwoliła mi moja dziwna wymowa; lekko ochryple, ale bardziej przyjemnym głosem, niż drażniącym. - Tylko ci się wydaje, że jesteś tu bezpieczny. - Uśmiechnęłam się półgębkiem, czego nie mógł oczywiście zobaczyć. Cofnęłam się o krok. Nie lubiłam zbliżać się do ludzi, chyba, że w celu zabicia ich. On natomiast wręcz narzucał mi swoją bliskość. Krępujące. Jednym, szybkim ruchem poprawiłam lekko bandaż w okolicach ust. Musiał być dobrze ułożony, by moje słowa brzmiały wyraźnie. - Każdy, kto tak myśli, prędzej czy później kończy dwa metry pod ziemią. Bez wyjątków.
Spojrzałam na niego, zjechałam spojrzeniem w dół, potem w górę, i tak ze dwa razy. Roześmiałam się ochryple. Tak, zdecydowanie wyglądał na takiego, który ginie na samym początku.
- Mało jest tu ludzi o zdrowych zmysłach. Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale w zasadzie wszyscy jesteśmy chorzy, panie masochisto. - Spojrzałam wymownie na jego krwawiącą rękę. Nie powstrzymywałam go. Jeśli chciał sobie zrobić krzywdę, jego sprawa. Jednak nie schowałam broni.
- Rozumiem - przytaknęłam. Nie do końca byłam pewna, czy zrozumiałam, niemniej chciałam sprawiać wrażenie, że tak.
Nie podobał mi się jego z lekka protekcjonalny ton. To, jak do mnie mówił, jak mnie traktował. Nic mi się w nim nie podobało.
Przymrużyłam oczy. Czy ten wariat mówił na poważnie o tej kawie? Oszalał?
Szybka ocena sytuacji, szybka decyzja. Schowałam katanę.
- Chodźmy. - Ruchem dłoni pokazałam mu, by szedł kawałek przede mną. Co jak co, ale do odwrócenia się do niego plecami się nie posunę.
Shekhrene Flamme
Shekhrene Flamme

Liczba postów : 6
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Ray Rodgers Sro Gru 05, 2012 9:45 pm

-Nie. - odpowiedziałem chłodno. - Nie myślę tak. Ja zawsze zachowuję obiektywizm. Chodzi o to, że stwierdzam sytuację na dany moment. Na przykład.. Ty mogłabyś mnie teraz przeszyć swoją bronią. Zresztą ja też nie jestem bezbronny. Być może zauważyłaś, może nie.
Wytarłem dłoń o spodnie.
-Wszyscy jesteśmy chorzy? - parsknąłem. - Zbyt wygodne dla takich jak my. Ten świat nie funkcjonuje na tej zasadzie. Moim zdaniem, chorzy nie istnieją. Na jakiej podstawie to stwierdzasz? Och, faktycznie, użyłem słowa ,,szaleństwo''. Ale tylko dlatego że nie znam lepszego określenia na stan, w którym aktualnie się znajduję. Albo znajdowałem. I nie jestem masochistą. Nie odczuwam z tego przyjemności. Sprawdzałem wagę i ostrość twojej katany.
Schowała katanę. Plus jeden do zaufania. Ale i tak jest zbyt groźna. Dlaczego wszystkie tak lubią kawę? Albo mnie?
Nie ruszyłem pierwszy. Zrobiłem krok, jednak zaraz zrównałem się z jej tempem i szliśmy obok siebie.
-To o czym zazwyczaj mówisz przy kawie nieznajomym?
Ray Rodgers
Ray Rodgers

Liczba postów : 39
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Shekhrene Flamme Sro Gru 05, 2012 10:10 pm

- Taka jest prawda. W każdym drzemie szaleństwo, tylko nie wszyscy je odkryli. Spójrz tylko na ten świat. Na ludzi. Jedni z własnej woli rzucają się na arenę, żeby zabijać, drudzy handlują tymi pierwszymi i płacą im za wykańczanie siebie nawzajem. To nie jest normalne. - Wzruszyłam ramionami. - Zamiast starać się odbudować to, co było kiedyś, cofamy się. Powoli, ale się cofamy, a gdy już się ockniemy, że ta krwawa rzeczywistość to nie jest to, co najlepsze dla ludzkości - będzie już za późno. Ale lubię to. Mimo wszystko. Walki na arenie to coś, co daje mi pewnego rodzaju satysfakcję. - Kiedy stałam się taka wygadana? Muszę się pilnować.
Obserwowałam go uważnie. Był nieobliczalny, nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Nie miałam pojęcia, czy nie chciał mnie po prostu zagadać, by zaraz zaatakować. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak było.
- Skoro tak wolisz to sobie tłumaczyć - odpowiedziałam na wzmiankę o katanie.
Przetarłam rękawem czoło. Nadal padało, byłam cała mokra, wodę miałam dosłownie wszędzie. Niezbyt komfortowe uczucie.
Spojrzałam na niego chłodno.
- O tym, żeby uważali, co piją. Nigdy nie wiadomo, kto i co może im czegoś dosypać do napoju. - Przesunęłam rękę w stronę mojej skórzanej torby. Niby, żeby ją poprawić, ale nietrudno się po moich słowach domyślić, jakie rzeczy mogę tam mieć. - Nie pijam kawy. Nie w towarzystwie - dopowiedziałam po chwili. Zmusiłoby mnie to do odwinięcia bandaży, czego nie mam zamiaru robić przy ludziach.
Shekhrene Flamme
Shekhrene Flamme

Liczba postów : 6
Join date : 30/11/2012

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Theodor Blaze Sob Gru 08, 2012 9:56 pm

Gość szedł chwiejnie, nic dziwnego kiedy ktoś jest spity jak bela. Skręcił w zaułek, tam go miałem dopaść, ktoś przypilnował sprawy i zostawił nieprzykręconą rurkę z kolankiem. Podniosłem ją i podszedłem do faceta, wiedziałem, że nie będzie stawiał oporu, w tym stanie nie da rady uciec przede mną, więc nawiązałem konwersację.
-Ktoś chce cie sprzątnąć - powiedziałem do ledwo trzymającego się na nogach faceta.
-Serio? - zapytał ze zdziwieniem w głosie i odwrócił się - ach to ty na mnie polujesz, a kto chce mnie sprzątnąć? - zadawał pytania jak małe dziecko, ale mimo ilości alkoholu jaka mu krążyła w ciele, mówił wyraźnie.
-Ja, na zlecenie, ktoś wszystkiego dopilnował - powiedziałem - za dużo widziałeś, za dużo słyszałeś, za dużo wiedziałeś i za dużo wygadałeś, a wiesz jak to mówią co za dużo to nie zdrowo.
-Serio? - zapytał i czknął.
- Tak - odpowiedziałem po czym z całej siły walnąłem go rurką w głowę, padł na ziemię, dobiłem go tak, że mózg rozprysnął się po ziemi, wytarłem podeszwy butów w jego ubranie odrzuciłem rurkę która z brzękiem spadła na ziemię i udałem się na rynek.
Theodor Blaze
Theodor Blaze

Liczba postów : 25
Join date : 30/11/2012
Age : 31
Skąd : Z nikąd

Powrót do góry Go down

Zabity dechami zaułek - Page 3 Empty Re: Zabity dechami zaułek

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach