Sukuru
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Rzeźnia Székelyego

3 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Nie Lis 25, 2012 6:39 am

Z zewnątrz domek, nie wygląda na nic specjalnego, przysadzisty ze stromym dachem, pokryty ciemnym drewnem, które przykrywa kamień, z którego został zbudowany. Za domem, od strony lasu, znajduje się skrzynia głęboka na metr i szeroka na dwa, powszechnie znana jako wędzarnia.
Cały parter domku składa się z dwóch pomieszczeń, a właściwie jednego pokoju i reszty, - sypialni umieszczonej na prawo od drzwi wejściowych i kuchnio-sypialnio-jadalni. Sypialnia bardziej niż pokój przypomina jedno wielkie posłanie otoczone ścianami, zamiast łóżka na podłodze leżą materace poprzykrywane skórami, dwa koce i w pod ścianą stoi stara trzeszcząca w zawiasach szafka kuchenna, która pełni funkcję stolika nocnego. Pomieszczenie główne za to przypomina strych, tyle że codziennie uczęszczany, z pajęczynami zauważalnymi jedynie w przy suficie. Oczywiście jest stół, sofa, komoda, kilka krzeseł, fotel i coś bardzo wdzięcznie udające aneks kuchenny - wszystko niemożliwie zagracone. Po prawej stronie za sypialnią znajdują się dwie pary drzwi, jedne prowadzą na tyły domu do wędzarni i/lub lasu, a za drugimi znajdują się schody wiodące do piwnicy. Na wprost schodów znajduje się ściana, po lewej stronie są drzwi do łazienki, a za schodami warsztat pracy. Na piętrze panował bałagan, nieumyte naczynia, brudne ubrania i puste butelki walające się po podłodze, tak pod ziemią pomieszczenia były wręcz sterylnie czyste. Betonowa podłoga lekko zapada się do środka, gdzie został umieszczony spływ. W lewym rogu pomieszczenia stoi piec, który produkuje dym dla wędzarni, po jego obu stornach pod ścianami został umieszczony zlew i blaty, na których znajduje się potrzebny sprzęt - kilka noży, osełka, przyprawy, sznurki i siekiera. Na środku pomieszczenia stoi wielki drewniany stół z ciosanego drewna, na którym przygotowywane jest mięso. Obok łazienki, za plastikową zasłoną jest wnęka, w której do sufitu zostały przymocowane rzędy haków, na których wieszane jest mięso.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Nie Lis 25, 2012 9:26 am

Uliczki prowadzące w najniebezpieczniejsze a zarazem najspokojniejsze w mieście-las. Tutaj wszystko nabiera przyciasnych spodni dla łatwo dających się wystraszyć szumem spadających liści i zdradliwym łamaniem korzeni. Ciągnąłem go tutaj wiedząc, że zachowam pełną anonimowość. Sarasti był wymęczony i niemożliwie ciężki. Kilka razy spojrzałem na półżywego bruneta nie będą pewien, czy w ogóle jest sens go ratować.* Nie jestem mu nic dłużny! Tak czy siak by mnie zabił w takich, czy innych okolicznościach* Skowyczałem w duchu. Dziewczyna chciała wyleczyć swojego przyszłego partnera walki z areny *miała powód* a ja ratowałem go od tak *bez powodu*! Bo jestem zajebisty.
Stanąłem przed ścianą lasu. Tuż przed ścieszkami prowadzącymi do serca mrocznej ''puszczy'' stał mały, przysadzisty domek okryty gnijącym lekko drewnem. Całość spowita była grozą. Uwielbiałem uczucie strachu zresztą sam mieszkaniec tego lokum był dość...nietypowy. Nigdy nie lubił ludzi a rozmowa z nimi była dla niego czymś w rodzaju '''katorgi za grzechy''. Pasowało mi to.
Spojrzałem ukradkiem na wymęczonego podróżą ciemnookiego. * Jest nim coraz gorzej. Sam go nie przytargam jak mi zemdleje* pomyślałem. A ciągać go jak poprzednio '' na trupa''? Tego to by chyba nie przeżył.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Nie Lis 25, 2012 10:25 am

Nadal niezbyt przytomny, strzelał wzrokiem dookoła, choć nic nie widział. Zamazane kształty przypominały twarze, budynki, znajome miejsca. Gdzie ja jestem? Czuł, że ktoś znowu go niesie. Do jasnej cholery, nie jestem babą! Potrząsnął głową, fundując sobie świeżą dawkę migrenowego bólu. Dlaczego oni to robili? Żadnego z nich nie znał - tak mu się przynajmniej zdawało, a pamięci zawodnej nie miał. Raczej.
Znowu się rozejrzał, tym razem bardziej przytomny niż poprzednio. Las?
Co mogli robić w lesie? Podniósł oczy, na krańcu świadomości zamajaczyła mu twarz bruneta - Gilberta, przypomniało mu coś w jego głowie.
Nogi były niemiłosiernie ciężkie... A chuj, po co się ograniczać. Cały czuł się cholernie ciężki, jak zanurzony w beczce ze smołą. Mimo wszystko usiłował przebierać nogami. Już i tak narobiłem dosyć problemów. Kurrrwa, tak się stoczyć...
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Pon Lis 26, 2012 2:40 am

Géza wrzucił ostatnie drewno do pieca i podniósł się ociężale. Zapowiadała się długa i nudna noc spędzona na dokładaniu drewna do ognia. Nie mógł jednak nic z tym zrobić, jutro nad ranem miał przyjechać dostawca i towar musiał być gotowy. Na szczęście miał ze sobą towarzysza, który z pewnością umili mu długie godziny. Butelka tequili nie jest może najlepszym mówcą, smaku też za bardzo nie ma, ale nadrabia te braki będąc świetnym słuchaczem.
Chwycił swojego przyjaciela i zaczął wspinać się po schodach na górę. Musiał wyjść przed chatkę i narąbać więcej drewna dopóki jeszcze odróżniał pienie drzew od własnych stóp. Nie żeby miał problem z alkoholem, wcale nie pił często. Tylko dużo. Jego organizm zawsze stosował pewną sztuczkę - tamował działanie kilku pierwszych głębszych by przy kilkunastym, niczym tsunami, zwalić go z nóg. A on, bidulka, zawsze się na to nabiera.
Dzielnie pokonując drogę do wyjścia jego głowę zaprzątały myśli o tym, co tym razem dostanie za mięso. Oby nie pieniądze, pieniądze są niewiarygodnie bezużyteczne. Co innego taki handel wymienny - z reguły potrzebował przedmiotów, które ciężko było dostać nawet dysponując dużą kwotą pieniędzy. Nie wspominając już o samej drodze, którą trzeba było przebyć by kupić takowe przedmioty. Nie ma nic bardziej upierdliwego niż podróż do miasta i chodzenie po zatłoczonych uliczkach z tymi wszystkimi śmierdzącymi, żadnymi krwi i brudnymi ludźmi. Na samą myśl Gézę przeszyły dreszcze. By wyrzucić ten mrożący krew w żyłach obraz zatłoczonej ulicy z głowy postanowił zabrać się do rąbania drewna. Schował butelkę do tylnej kieszeni spodni, złapał siekierę w dłoń i... poszedł na spacer dookoła obejścia, coby kości rozruszać. Nie żeby miało to jakikolwiek sens, jedyne części ciała, które były w ruchu to nogi, bo ręce zwisały bezwładnie wzdłuż jego ciała, a głowicę siekiery taszczył po ziemi.
Gdy był już w na półmetku obchodu kątem oka zauważył dziwny ruszający się cień. Z początku nie mógł odgadnąć co to może być. Po dłuższej analizie stwierdził, że to dwie osoby, jedna pomagała iść drugiej. Musieli być ledwo żywi albo zapici w trupa, przynajmniej jeden z nich.
- Idą zdechnąć do lasu - powiedział na głos, jakby wypowiedziane słowa miały sprawić, że ich znaczenie stanie się prawdą. Mimo to bardzo wątpił w swoje przewidywania. Nigdy wcześniej nie widywał tutaj przypadkowych spacerowiczów, nie wiedzieć czemu ta piękna okolica napędzała większość ludzi strachem, a jego uroczą chatką straszono małe dzieci z okolicznych domów. W każdym razie, dwóch chwiejnych wędrowców z pewnością szło do niego, co nie napawało go zbytnio radością.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Pon Lis 26, 2012 10:20 am

Byłem przemęczony. Wszystko już mi wirowało przed oczami, ledwo dawałem radę ciągnąć ten wór mięsa po ziemi - nie współpracował. Znajomy widok chatki Gézy - człowieka-ducha. Znany ze swoich zdolności kłusowniczych i introwertyzmu, schowany w swojej wędzarni w lesie, z daleka od świata, jego brudu i fałszywości. Odetchnąłem, zatrzymawszy się na chwilę. Przed chatą stał jej właściciel, wysoki i ciemny jak otaczające go drzewa. Skinąłem mu głową i, starając się nie okazywać zmęczenia, podkuśtykałem do niego.
- Mam sprawę - powiedziałem zachrypniętym głosem i rzuciłem na ziemię wór mięsa, wcześniej zwany jednym z najtwardszych wojowników areny, Sarastim. - Raczej nie jesteś zbyt zajęty?
Poprawiłem ubranie, strzepując z niego brud zdrową dłonią. Géza znał się na szeroko pojętej medycynie ludowej i mniej ludowej.
- On potrzebuje twojej pomocy. Mam przypominać, że jesteś mi winien przysługę?
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Wto Lis 27, 2012 6:34 pm

Nie tego się spodziewał. Właściwie to nie był pewny czego się spodziewał, ale z pewnością nie tego, że jego ulubiona kędzierzawa gnida przytaszczy mu pod próg półżywego człowieka. Zmierzył Gilberta spojrzeniem, chłopak nie wyglądał dużo lepiej od swojego kompana, ale skoro był w stanie stać prosto to nie trzeba było przejmować jego stanem.
- Właściwie to raczej jestem - odpowiedział zgodnie z prawdą, drzewo się samo nie porąbie. Oczywiście nie była to robota nagląca, ale gdyby miał wybierać to drewno byłoby jego priorytetem.
- To co mu się stało? - Podniósł wór z ziemi, przerzucił go sobie przez ramię i poprowadził Gilberta na dół do łazienki. - Rozbierz go i trochę opłucz, a ja idę po jakieś czyste szmaty.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Wto Lis 27, 2012 8:08 pm

Tak jak myślałem - reakcja natychmiastowa, aczkolwiek z wielkim trudem w oczach przeniósł Sarastiego do swojej ''chatki''.
-Chciał się bić to się biliśmy a to, że ja zacząłem było czystym przypadkiem - zaśmiałem się schodząc po stromych stopniach -Dużo ludzi z Areny się kręci po mieście. Myślałem, że nie mają czasu na spokojnie życie i tylko walki a tu wielkie zdziwienie-...nie mogłem powstrzymać szyderczego uśmiechu- atakują ''zwykłych'' mieszkańców.
Zeszliśmy do łazienki Gézy. *Co ja słyszę? mam go przemywać?* Obolałymi rękoma kładę omdlałe ciało na czymś w rodzaju krzesła. Najpierw zdzieram z niego okrwawiony materiał. Mym oczom ukazują się tak zwane w świadku Areny liczne ''trofea'' - niezliczona ilość blizn. Mój niedokończony rys na kręgosłupie i kilka rys na ramieniu bruneta był niczym w porównaniu z nieudaną próba szycia rozległych ran na brzuchu i udzie. Bez namysłu zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu czegoś w rodzaju gąbki ale zamiast tego zielony skrawek materiału przykuł moją uwagę. Pozwoliłem wodzie swobodnie spływać nasączając zieleń. Zakręcam kurek i jednym krokiem przenoszę się znów przed kupę mięśni leżącą niedbale na drewnianej skrzyni. Obmywanie jego ciała było dla mnie pewnego rodzaju przegraną.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Wto Lis 27, 2012 8:49 pm

Gdy był na górze i szukał czegoś na tyle dużego by móc na tym położyć rannego, Géza zastanawiał się czy w ogóle jest sens. Nieznajomy był człowiekiem Areny, po co takiego zszywać, skoro zaraz pójdzie i znowu rozpruje sobie bebechy? Nie wspominając już o tym, że dla niego dużo lepiej byłoby gdyby zdechł po drodze. W tym przypadku pozbywanie się ciała było dużo przyjemniejszą opcją. Mimo to wziął ze stołu igłę, nić i dużą tkaninę, która przypominała prześcieradło, by przykryć nią stół.
- Dość blisko jest wataha wilków - powiedział do Gilberta, gdy wszedł do łazienki. - Wywieźmy go do lasu. - Propozycja była jak najbardziej poważna mimo, że Géza przytachał ze sobą przedmioty pierwszej pomocy. Poza tym Gilber sam go tak urządził. Po co ratować kogoś kogo chciało się wcześniej zabić?
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Wto Lis 27, 2012 9:18 pm

Wdychałem zapach krwi ze szmat ściągniętych z pana półtomnego. Po co dawać mu żyć, skoro i tak w najbliższej przyszłości i tak posłużył bym się niem i wykorzystał do swoich spraw a w konsekwencji pewnie i tak skończyłby w ciemnym lesie z rozprutymi trzewiami Z drugiej strony przydałaby mi się taka znajomość-łatwiej o większe wpływy wśród innych paradujących na krwawej scenie wojowników. Mimo mojej głębokiej nienawiści do areny i wszystkiego, co z nią związane - byli tam ludzie zgodni z moimi interesami. Poza kilkoma dziwnymi moimi schizami miałem niejasne wrażenie, że umięśniony pan Sarasti był pewnego rodzaju elementem przeszłości, której nadal nie mogę sobie do końca odtworzyć. Ciekawość wygrywa z zasadami.
-Twoje pomysły jak najbardziej ciekawe ale nie zgodne z tym co powiedziałem.-patrze na Gézę rozdrażniony -Jak wiesz, jestem raczej dupa w dzierganiu takich egzemplarzy. Więc raczyłbyś coś zrobić a nie podawać cudowne pomysły?
Denerwowałem się-to chyba z ogólnego zmęczenia. Jeszcze trochę tu postoję i chyba zwymiotuję. Silne migreny dawały o sobie znać a ręka niemiłosiernie pulsowała. Czułem krew przepływającą przez żyły pod opaską oplatającą prawą dłoń. Oparłem się o zlew widząc Székelyego jak przez mgłę.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Wto Lis 27, 2012 9:39 pm

Géza też się denerwował. Może nie tyle denerwował, co zdenerwował na Gilberta, ale to nie było nic nowego, chłopak do najmilszych w obyciu nie należał. I był człowiekiem, a jak wiadomo z ludźmi ciężko się dogadać.
- I tak się zaraz rozpierdoli - powiedział naburmuszony i wyszedł z łazienki by rozłożyć prześcieradło-podobną szmatę na stole. W drodze powrotnej do łazienki upił kilka łyków z butelki, tak na rozluźnienie przed pracą, rzadko zdarzało mu się zszywać coś innego niż płaty mięsa. Nieznajomy co prawda też był mięsem, ale jeszcze żywym i bardzo nieporęcznym. Takiego nie weźmiesz w dłoń i nie podrzucisz by sprawdzić czy szwy się trzymają.
Gdy wrócił do łazienki po wór mięsa, spojrzał przelotem na Gilberta. Nie wyglądał najlepiej, właściwie to wyglądał dużo gorzej niż w chwili, gdy tu przyszedł. Géza chciał mu zaproponować żeby poszedł na górę się położyć czy nawet opatrzyć mu ranę i potem zająć się workiem albo żeby usiadł albo się napił, w sumie to już sam nie wiedział, co mu powiedzieć, więc postanowił dać mu wolną rękę. - Zrób coś ze sobą, bo też się zaraz rozpierdolisz.
Położył nieznajomego na stole po czym upił duży łyk z butelki i resztę wylał na rany, nie był pewny czy tequila to najlepszy środek odkażający, ale nie miał ochoty na szukanie czegoś bardziej zdatnego. Nawleczenie nitki na igłę to trudne wyzwanie, które zajmie mu jeszcze kilka minut, później będzie się zastanawiał jak się zabrać za zszywanie tego krwawego burdelu.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Wto Lis 27, 2012 10:10 pm

Trzymałem kurczowo umywalkę mając wrażenie, że zaraz upadnę z głuchym hukiem na ziemię jak jakiś plastikowy pojemnik. Nie miałem najmniejszej ochoty na oglądanie jego uroczej próby nawlekania nitki więc ominąłem towarzysza obrzucając go pełnym politowania spojrzeniem i słabym krokiem ruszyłem do części ''sypialnej''- o ile tak mogę ją nazwać. Gdyby nie mój refleks szachisty bym się najpewniej sturlał z tych schodów ponownie odwiedzając łazienkę pana od medycyny ludowej.
Jak zwykle musiał mnie przywitać totalny rozgardiasz w pokoju w którym zamierzałem odbyć zasłużony odpoczynek. Resztkami sił przesunąłem krzesła i z tryumfem położyłem się na czystej pościeli. Duży trud włożyłem w przewrócenie się na plecy aby dać dopływ krwi do zdrętwiałej ręki. Rozwiązałem bandaż pozwalając spływać ciemnej cieczy po palcach na drewnianą podłogę- Kropla po kropli zaczęła wsiąkać w nawierzchnię desek. Obraz stawał się coraz bardziej rozmazany a myśli jakby przenosiły mnie w inny wymiar. *Niech tego Sarastiego trafi szlag* zacisnąłem zęby czując nawroty ostrych migren sprzed kilku minut gdy nagle spokój opanował moje ciało a jaźń poczęła przedstawiać mnie pierdolonym diabłom.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Wto Lis 27, 2012 10:44 pm

Odprowadził Gilberta wzrokiem zastanawiając się kiedy chłopak upadnie. Ku jego zaskoczeniu udało mu się wejść na górę. Co prawda wolałaby żeby jego znajomy walnął się gdzieś tutaj - pewnie zabrudzi mu całe mieszkanie, ale nie chciał się już odzywać. Trochę szkoda mu było jego zmaltretowanych gości, po alkoholu zawsze miękło mu serce.
Gdy w końcu udało mu się nawlec nitkę na igłę przypomniało mu się że można by zaparzyć trochę szałwii. Może to nic specjalnego taka szałwia, ale powinna przynajmniej trochę złagodzić gorączkę. Postawił garnuszek z liśćmi na piecu, chwycił taboret by lepiej widzieć rany i zabrał się do pracy. Zszywanie szło mu dużo lepiej niż się spodziewał, ludzka skóra była dużo delikatniejsza od zwierzęcej i przez to łatwiej manewrowało mu się igłą.
- Ja cię tak ładnie szyję, a ty jutro pójdziesz i zdechniesz.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Wto Lis 27, 2012 10:58 pm

Westchnął. Zarówno dom, jak i facet, przy którym odzyskał świadomość, raczej nie wydawali się znajomi, a i samo przebudzenie nie należało do najprzyjemniejszych. Syknął z niezadowoleniem - choć był przyzwyczajony do gorszego bólu niż wcale umiejętnie zszywająca cienka igiełka, limit na dzisiaj powoli się wyczerpywał - i miał tu na myśli zarówno odporność na ból i wyginanie w różne strony, jak i pecha.
Bo pecha miał zdecydowanie - niby jak inaczej wyjaśnić przedziwne wypadki, które spotkały go w ciągu ostatnich kilku - kilkunastu? Chyba stracił rachubę - godzin?
Najbardziej irytował go jednak fakt, że w ciągu kilku następnych dni na Arenie raczej się nie pojawi. Co de facto oznacza, że będzie jeszcze bardziej spłukany, niż jest, to znaczy prawdopodobnie przebije poziom dna, pomacha staremu Lucyperowi i zleci jeszcze kawałeczek w dół. Nieznajomy na pewno nie pomagał mu za darmo, zwłaszcza, że gdy otworzył oczy, Gilberta w pobliżu nie zauważył. Westchnął ponownie, szwy zatrzeszczały ostrzegawczo, a obcy spojrzał na niego wzrokiem dalekim od życzliwego.
- Sądzić, że zdechnę, to obraza - prychnął, starając się jednak nie brzmieć aż nadto niewdzięcznie. Ten facet szył go, najwyraźniej we własnym domu, a on wolał nie ryzykować wypieprzenia za drzwi. Chyba.
- Jeśli nie zdechłem do tej pory, to na razie tego nie zrobię. Wybacz, jeśli rozczarowuję - poczuł się jeszcze w obowiązku dodać, rozglądając po zagraconym pokoiku.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Wto Lis 27, 2012 11:24 pm

- To że leżysz na moim stole rzeźniczym to obraza - odwarknął nie przerywając pracy. Nie wytłumaczył już dlaczego uważa, że nieznajomy wkrótce zdechnie, przecież to oczywiste. A oczywistych rzeczy się nie tłumaczy. Zignorował też drugą wypowiedź rannego, nie warto było mu opowiadać, że gdyby Nie Gilbert to właśnie wilki kończyły by go zjadać. Mało istotne szczegóły.
Woda w garnku na piecu zaczęła już bulgotać. Oderwał kawałek z płótna, na którym leżał gość i zamoczył go w naparze. Teoretycznie powinien przyłożyć kompres do rany, ale większość ran była jeszcze w rozsypce, więc rzucił leżącemu kompres w twarz i powrócił do zszywania.
- To ci powinno poprawić humor. - Podobno szałwia ma też działanie odprężające. Géza nie chciał być niemiłym, ale był już na tyle zirytowany, że szedł po najniższej linii oporu. Po co kłaść kompres na głowie rannego, skoro można nim rzucić? Ranny jest ranny i ledwo zipie, nic mu nie zrobi, jak będzie się z nim trochę mniej delikatnie obchodził. Co najwyżej powarczy trochę.
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Wto Lis 27, 2012 11:51 pm

Prychnął, urażony tym, że został tak bezczelnie zignorowany. Nie, żeby nie rozumiał - nie wszyscy zgadzali się z ideą Areny i walki, jednak każdy, nawet podświadomie, brał w niej udział - nigdy nie było to zależne od czyjegokolwiek widzimisię, w pewnym momencie zostawałeś po prostu zassany; przez tłum, zaraźliwy entuzjazm. Zapach krwi i poczucie potęgi. Bywało różnie... a ten facet właśnie pozwalał się wciągnąć. Czy to dlatego mieszał tak daleko od wszystkiego? Jukka wyczuł dawno zapomniany zapach mięsa, prawdziwego. Nie tej zasranej celulozy z parówek. Wyraźnie czuł też wsiąkniętą głeboko, cuchnącą woń krwi. Zaraz za wszystkim czaił się dym, którym przesiąknęło wszystko, od mężczyzny po najdrobniejsze elementy obicia mebli - a raczej tego, co z nich zrobiła.
- Jeśli nie przerobisz mnie na brzydkie mięso, stół nie powinien być problemem - mruknął, łapiąc gorącą szmatkę, która niemal wylądowała na jego twarzy... Niemal. Niedoczekanie!
Z ciekawoci podniósł się na łokciach. Pokój wyglądał jak rzeźnia, co skobstatował z pewnym niepokojem. Nie będzie ciekawie..., pomyślał jeszcze.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Géza Székely Sro Lis 28, 2012 6:20 pm

Jeden szew, drugi i koniec. Odciął nitkę i zawiązał supełek, a potem jeszcze kokardkę - taka tam, mała fantazja artysty.
- Ma ci się na życie skoro tyle paplasz - mruknął i poszedł na górę, by poszukać czegoś czym można by przykryć tego upierdliwca z dołu. Jednak w porę przypomniał sobie, że miał porąbać drewno. Dzięki temu udało mu się trochę odwlec moment, w który zobacz jak Gilbert bezcześci jego posłanie. Gdy już porąbał drewno zaniósł je na dół, a właściwie otworzył drzwi na schody i rzucił klocki drewna. Żeby się za dużo nie nachodzić.
W swojej sypialni zastał dokładnie to czego się spodziewał, czyli krew, trochę więcej krwi brudzącej jego pościel i Gila, którego teraz najchętniej kopnął by tak, ze wyleciałby przez okno w pokoju. Ale tego nie zrobi, Géza to dobry chłopak i miał w swoim życiu słabsze momenty, w których myślał, że mógłby nawet spalić tego dzieciaka w domu, gdyby umarł. A to w słowniku oznacza, że prawie znosił jego obecność i był coś dla niego warty. Prawie.
Zabrał z sypialni jedno skórę z bizona i wrócił na dół do swojego pacjenta. Niestety już go nie było na dole. Nie przejął się tym zbytnio, rzucił okrycie na pusty stół i zaczął zbierać rozrzucone wcześniej drewno i układać je obok piecyka. Gdy skończył ustawił taboret koło stosu, żeby mu cieplej było, duże ciała szybciej marzną. I czekał, sam nie wiedział na co.


Ostatnio zmieniony przez Géza Székely dnia Sro Lis 28, 2012 7:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Géza Székely
Géza Székely

Liczba postów : 24
Join date : 23/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Sro Lis 28, 2012 6:50 pm

- W zasadzie to lubię żyć - przyznał uczciwie. - Ckiem to fajne.
Obejrzał się, zadowolony, na efekt pracy szanownego doktora, z niejakim podziwem graniczącym ze zdziwieniem spostrzegając równość szwów. Sam nigdy tak nie potrafił, jego dzieła charakteryzowały się wyjątkową parszywością - grunt przecież w tym, żeby się nie babrało... Albo babrało możliwie krótko i bez konsekwencji. Ale kokardka trochę pedalska, pomyślał, zachowawszy to jednak dla siebie.
W rzeźniopodobnym pomieszczeniu poczuł się nagle nieswojo, prawdopodobnie dlatego że pan dobrodziej raczył wyjść. Podpierając się na dłoniach, podniósł się do siadu. Piekło jak skurwysyn, jednakże, wiedziony niezdrową ciekawością, powoli i ostrożnie zwlókł się ze stołu. Postępując noga za nogą jak zochwacony koń, zszedł po schodach i, podążając za krokami, poszedł za wysokim mężczyzną. Stosunkowo cicho, co przy skrzypiących deskach podłogi łatwą sztuką nie było... Znaczy, dla niektórych - on się już przyzwyczaił.
Stanął w progu zagraconego pokoiku i zajrzał do środka, każdy szczegół omiatając spojrzeniem badającego teren psa.
- Gilbert? - rzucił odrobinkę tępo do leżącej na łóżku postaci. Kroki faceta, który zszył Jukkę, na przemian oddalały się i przybliżały, jakby czegoś szukał.
- Śpiąca królewno - prychnął, siadając na posłaniu - Wstawaj, bo zdechniesz.
Upewniwszy się, że to bezpieczne, złapał chłopaka za ramię i podciągnął do góry, częstując siarczystym policzkiem - echo uderzenia falami rozpełzło się po pokoju. Jukka, oparłszy swoją ofiarę o ścianę, zdumiewająco żwawym kłusem wrócił po schodach do pokoiku-rzeźni. Nić i igła nadal leżały na stole, czystą szmatkę i miskę z wodą odnalazł, używając zamglonych bólem wspomnień, gdzieś z boku. Tak zaopatrzony ruszył z powrotem, zadowolony jak dziecko.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Sro Lis 28, 2012 8:44 pm

Uderzenie wybudziło mnie nawet lepiej niż stary sposób wiadra zimnej wody. Mogłem się tego spodziewać po denerwującym w obyciu Gézie, który nie cofnie się przed niczym, żeby mi przywalić ale gdy moje oczy ujrzały psi uśmieszek pana Sarastiego aż zakląłem z wściekłości. Ten gnojek miał czelność w ogóle mnie dotykać to już przekraczało moje wyobrażenia. Pan ''lekarz'' powinien bardziej brutalnie się nim zająć bo chyba za dobrze się czuje ta szuja. Niech ich obydwu coś trzaśnie. Scheisse.
Policzek piekł jak cholera, co trochę mi opóźniło zauważenie pewnego istotnego faktu- skóra na prawej dłoni posiniała przybierając szarą barwę jakby ktoś mi wyssał z niej życie-o ile jakieś miała. Bezwład owej ręki od obojczyka do łokcia utrudnił mi podparcie się o własnych siłach mimo, iż moje ciało oparte było o ścianę. Odpychając się padłem na łóżko nadal ogarnięty bólem głowy, mięśni, stawów. Przekręcając głowę niedowierzająco spostrzegłem kałużę krwi. Mojej krwi. Nigdy nie myślałem, że w jednej kończynie tyle tego zdradzieckiego płynu się znajduje. I moja kolejna genialna uwaga - mogłem się wykrwawić. Świetnie. Brakuje mi tylko gadania Gézy w stylu ''Mogliśmy dać go wilkom-miałbym ubaw''.
-Świetnie - skwitowałem, wbijając paznokcie jak najgłębiej, w najbladszy odcinek zdrętwiałej od utraty krwi dłoni.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Sro Lis 28, 2012 8:59 pm

Wpadł do pokoju, spoglądając prosto w oczy obudzonego już Gilberta. Ściskającego swoją zupełnie siną rękę... To zdecydowanie nie było coś, co miał ochotę zobaczyć. Kurwa, kurwa, czemu ja się przejmuję, głupia gnida-
- Daj tą rękę - powiedział, nagle ze zwierzyny stając się myśliwym. Nagle wydawał się być pewniejszy siebie; bez spłoszonego błysku w spojrzeniu, z głosem spokojnym i gładkim jak drogi materiał z ekskluzywnej części miejskiego rynku. Gdzieś po drodze przez krótki pokój nagle przestał być zaszczutym psem - nie wiedział dlaczego ani skąd wzięło się przeczucie, że musi taki być
Usiadł naprzeciwko Gilberta i spojrzał mu w oczy wzrokiem pana sytuacji, jakby uspokajał dziecko - prawdopodobnie dlatego iż wierzył, że to właśnie robi. Podniósł zsiniałą dłoń z delikatnie brudnego materaca i opłukał namoczoną w wodzie szmatką.
- Mam zawołać tamtego, czy sam to zrobić? - rzucił, podnosząc igłę.


Ostatnio zmieniony przez Jukka Sarasti dnia Pią Lis 30, 2012 6:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Sro Lis 28, 2012 9:29 pm

-Szyć nie umiesz? - prychnąłem słabo wysilając się na uśmiech - masz siłę zadawania ciosów ale i ubytki w myśleniu.
Ręka mi zaraz chyba zgnije od czekania. Czyżby pan Sarasti miał do mnie słabość? Oczywiście Géza zszył by mi tą dłoń bez większego problemu i te jego zwinne palce. Ceniłem go za umiejętności i za to, czego brakowało weteranowi-logiki w działaniu. Życie może być związane z Areną ale Arena nie nie jest dobrą szkołą życia. Rozłożywszy się wygodnie spojrzałem wyzywającym wzrokiem zanurzając się w ciemnych tęczówkach.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Sro Lis 28, 2012 9:51 pm

Zmarszczył brwi. Gilbert ciągle wydawał się mieć nad nim przewagę, wyprzedzać o kilka kroków każde słowo... Jukka nie ukrywał - na filozofa się nie kształcił i raczej nim nie zostanie. Strategię potrafił wykorzystać tylko na Arenie,znajdowanie słabości przeciwników poza walką sprawiało mu trudność. Walka obnażała każdy zakamarek umysłu, krok po kroku prowadziła torem myślenia aż do wygranej... I tylko tan potrafił ją wykorzystać. Mimo niezaprzeczalnego kunsztu, Jukka poza Areną potrafił być bezużyteczny. Czasem.
- Niespodzianka - odparł z groźnym uśmiechem, wracając nagle do swojego zwykłego sposobu bycia upierdliwym dupkiem. Wykrzywił w dłoniach igłę, nadając jej kształt łuku, i nawlókł mocną nić. Zawiązawszy na końcu supełek, bez pytania podniósł dłoń brunecika i przebił ją szpikulcem po raz pierwszy. Możliwie mocno.
Szwy mogły nie należeć do najpiękniejszych, trzymały jednak dłoń w jednym kawałku.
- Nie pomocz ich - prychnął. - Bo pójdzie na marne.
Koniec końców, zatrzymał płynącą z dłoni krew, i to się liczyło.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Czw Lis 29, 2012 8:52 am

Blady na twarzy, spojrzałem na ukończoną robotę psa z Areny. Trzeba mu było przyznać, miał wprawę... Ha.Zabawny żart- Geza robił to o niebo lepiej, ale skoro ten dupek się sam zgłosił to przecież nie wypada odmawiać. Szwy wydawały się mocne, a co najważniejsze - założone szybko. Skrzywiłem się jednak mimowolnie, spoglądając na naciągniętą skórę na dłoni. Pulsujący rytm krwi zwalniał, suchą szmatkę docisnąłem do ręki, by przestał na dobre.
Odetchnąłem głęboko. Nadal czułem się fatalnie, w zasadzie to byłem chyba już śmierdzącym trupem. Spojrzałem na ciemnego. Byłem potwornie głodny... I osłabiony wyczynami sprzed kilku godzin. Przymknąłem oczy, zimny pot sperlił mi się na czole.
- D-Danke - wyjąkałem, nagle czując falę zmęczenia.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Czw Lis 29, 2012 5:46 pm

- Co? - zmarszczył brwi. W mieście obowiązywał jeden język, a jego nigdy nie ciekawiła nauka innych; po co? Zawsze wolał poświęcać czas na trening albo przejście się po mieście. Bardziej efektywne. Nie miał zresztą głowy do nauki takich pamięciowych rzeczy - albo coś rozumiał od razu, albo wcale, co wydawało mu się całkiem rozsądne zważywszy na fakt, że rzadko kiedy miał czas na cokolwiek.
Zawsze za to potrafił - a to przydawało się częściej niż powinno - wykrzesać z siebie energię. W dowolnym momencie. Co chyba teraz robił, bo nie podejrzewał że w tym stanie wytrzymałby - chodząc, mówiąc - tyle, ile wytrzymuje. Hm.
Spojrzał za to na Gilberta, który wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Co nie było zresztą takie nieprawdopodobne...
- Połóż się, bo zaraz padniesz na podłogę - rzucił do niego i wstał z posłania, krzywiąc się niemal niezauważalnie. W nie do końca przemyślanym odruchu podniósł z szafki kawałek materiału i przetarł nim czoło chłopaka, odgarniając z niego kędzierzawe włosy.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Gilbert Blick Czw Lis 29, 2012 6:26 pm

Starałem się zachować pozory wyrozumiałego no ale żeby takiej podstawy nie znać? Coraz bardziej zanikała znajomość tego języka. Byłem chyba ostatnim, który pielęgnował ten zabytek dawnych czasów. Teraz znajomość innych języków nikomu nie jest potrzebna bo ważniejsze dla ludzi staje się potrzeba stabilizacji, powrotu do normy. Nie oczekiwałem od towarzysza, że pamięta ten język, więc szybko wyjaśniłem.
-To ''dziękuje'' po niemiecku.
Chyba nie słyszał, bo bez większego zainteresowania wziął jakąś szmatę i powolnymi ruchami przetarł moje zlane zimnym potem czoło. Zagarnął moje włosy, które od samego początku rozmowy przykrywały mi pół ryja. Zdrową ręką trzasnąłem ciemnego w zgięcie łokcia.
-Lepiej martw się o siebie. Poradzę sobie-po tym jakże długim zdaniu podszedłem w stronę łózka i -wdrapując się- wtopiłem twarz w poduszkę. Chłód materiału koił rozgrzane czoło. Chyba gorączka. No zajebiście. Spojrzałem na Sarastiego chłodno.
Gilbert Blick
Gilbert Blick

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012
Age : 35
Skąd : Deutschland

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Jukka Sarasti Czw Lis 29, 2012 7:08 pm

Uderzenie niewielkiego - przy Jucce - brunecika niemal odbiło się od jego ręki, wyćwiczonej latami ćwiczeń i walki na Arenie. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się pogardliwie, powoli odchodząc w stronę drzwi; miał nadzieję znaleźć szanownego pana gospodarza i poprosić o coś do żarcia.
- Nie ma za co, skarbie, dla ciebie zawsze - warknął w odpowiedzi na ostatnie słowa Gilberta. - Potrzebujesz niani czy kucharki? Bo etat pielęgniarki na dzisiaj chyba się skończył.
Splótł ręce na piersi i spojrzał z góry na leżącą na posłaniu postać. Oczywiście, że słyszał. Każde słowo. Co za dupek, pomyślał, zmieniając swój plan na najwyższą przyszłość.
Nauczy tego karzełka, dlaczego powinno się szanować silniejszych i okazywać chociaż odrobinę szacunku komuś, komu chciało się ruszyć dupę i pomóc.
Jukka już zaczął oddawać swój dług - uratował przecież rękę Gilberta. Oczywiście, następne dni o wszystkim przesądzą - jednak jeśli mógł nią poruszyć, wszystko powinno zmierzać ku dobremu.
Nie musiał tego robić, ale pomógł, i co za to dostał? Gówno, odpowiedział sobie z goryczą. Zaraz to poprawimy.
Choć stał już niemal w drzwiach, cofnął się i z groźnym uśmiechem wrócił do posłania na podłodze. Złapał chłopaka za ramię i obrócił na plecy, zmuszając go do nawiązania kontaktu i oparł dłonie po obu stronach jego głowy.
- Chciałbym jeszcze coś usłyszeć - powiedział łagodnie, górując nad Gilbertem, który nagle wydał mu się zdumiewająco mały i blady, leżący na łóżku jak zepsuta zabawka.
Jukka Sarasti
Jukka Sarasti

Liczba postów : 88
Join date : 18/11/2012

Powrót do góry Go down

Rzeźnia Székelyego Empty Re: Rzeźnia Székelyego

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach